Małe regaty

Kilkoro dzieci z pobliskiej wsi bardzo lubiło bawić się, w prawie już wyschniętym stawie, na skraju lasu. Miejsce, jak z bajki, gdzieniegdzie szuwary, po dwóch stronach piaszczysty brzeg i rechotające żaby, całe mnóstwo kijanek, a nad stawem latające ważki. 

Pewnego razu dzieciaki wpadły na pomysł, że zorganizują sobie małe regaty. Każde z nich miało w domu zbudować własną łódkę, z papieru, tektury, z dowolnego materiału, pomalować kredkami, farbami, co tam im do głowy przyszło…Każde z nich, do późnej nocy przygotowywało się z wielkim zapałem. Niektóre nawet nie mogły zasnąć z przejęcia…

Następnego dnia spotkali się nad brzegiem stawu. Trzech chłopców wykazało się ogromną kreatywnością – kolorowe żagle, wymyślne kształty, nawet działa umieszczone na rufie. Nastawienie mieli bojowe. Niektórzy przebrali się nawet za piratów. Do paczki należały jeszcze dwie dziewczynki. Jedna z nich, chłopczyca, jak o niej mówiono, przygotowała największą łódź, co niezbyt podobało się chłopcom. Natomiast druga, najmłodsza z nich, zbudowała bardzo małą łódkę z białego papieru z białym żaglem. Ta z kolei na nikim nie zrobiła żadnego wrażenia…chłopcy wzruszyli ramionami i niewiele myśląc przystąpili do ustawiania łódek na wodzie, zgodnie z kierunkiem wiatru. Zasady były proste. Mogli tylko obserwować, jak łódki płyną, nie można było żadnej dotknąć…

No cóż, niestety chłopcy i jedna dziewczynka, nie wytrzymali presji, nie dali rady stać za długo w bezruchu i próbowali pomóc swoim łódkom dmuchając w te małe żagle. Tym czasem najmłodsza z nich, usiadła sobie na brzegu i przyglądała się ze spokojem swojej maleńkiej łódeczce, od czasu do czasu rysując sobie coś patykiem na piasku… A na środku stawu rozgrywała się jedna wielka  bitwa morska. Już nie tylko dmuchano w żagle, ale chłopcy rękoma próbowali wzburzyć fale, aż doszyło do przepychanek i z tego całego zamieszania, krzyków i szturchania wszystkie łódki utonęły…poza jedną…ta jedna maleńka, biała łódeczka, na którą nikt nie zwracał uwagi dopłynęła spokojnie do drugiego brzegu…Zdumieli się wszyscy i zamilkli…a mała dziewczynka przeszła spokojnie po wodzie, doszła do swojej łódki, podniosła ją i w podskokach, śpiewając pod nosem, udała się w kierunku swojego domu…

Reszta paczki cała zmoczona wychodziła powoli z wody ze spuszczonymi głowami…

Na brzeg wyskoczyła jeszcze na koniec ogromna żaba i tylko głośno zarechotała i w szuwarach się schowała…

Monika Hebda